11.2.11

[015] Piknik pod Wiszącą Skałą

Piknik pod Wiszącą Skałą.
Słowa brzmią znajomo, prawda?
Ale dlaczego tutaj? To jest blog książkowy, a "Piknik pod Wiszącą Skałą" to przecież kultowy film reżyserii Petera Weira. No właśnie- chociaż ekranizacja powieści Joan Lindsay jest tak popularna, mało kto wie, że powstała ona w oparciu o książkę. Ja także nie miałam o tym pojęcia, dopóki z błędu nie wybawiła mnie biblioteka. Na regale błysnął ten tytuł. Sięgnęłam po książkę od razu, jakby miała jakieś niezwykle silne pole magnetyczne, pomimo że (przyznam się bez bicia!) filmu nie oglądałam wcale. Oczywiście po lekturze postanowiłam ten błąd  natychmiast naprawić. 
Wiele można domyślić się, patrząc na tytuł i okładkę. A jednak nie wszędzie w "Pikniku pod Wiszącą Skałą" gości urocza atmosfera, w której młode twarze odbijają się o promienie słońca. Tak właśnie się zaczyna. Są Walentynki, rok 1900, malowniczy Australijski krajobraz. Grupka uczennic pensji Appleyard, powszechnie znanej i szanowanej, wybiera się na piknik pod Wiszącą Skałę. Po posiłku czwórka dziewcząt zaczyna przechadzać się po okolicy, a jednak z tej wędrówki powraca tylko jedna, zapłakana i rozhisteryzowana. Nie da się wyciągnąć z niej za wiele informacji. Wkrótce okazuje się też, że w tajemniczych okolicznościach zaginęła szanowana i zdolna nauczycielka matematyki, Panna Greta McCraw.Czy zaginione kiedykolwiek powrócą? Co naprawdę wydarzyło się podczas pikniku pod Wiszącą Skałą?
Tak właśnie zaczyna rozwijać się przerażająca intryga, której tropem podążają osoby związane z pensją. Chętnie czytałam o tej zagadce, gdyż nie podążała za schematami, nikt nie ścigał mordercy. Prawdę mówiąc "Pikniku..." nie można nazwać kryminałem. 
Jest to dziwna książka, moim zdaniem na swój sposób zbyt sucha i mało soczysta. Język nie jest niezwykły, ale czyta się bardzo szybko i z autentyczną przyjemnością.
Rozczarowaniem okazało się zakończenie, zapewne dlatego, że autorka nie mogła się nim pobawić- powieść ta oparta jest na faktach, a postacie istniały naprawdę. Szkoda, bo początek zapowiadał się niezwykle interesujący. A jednak jest tego dobra strona- klimat  byłby popsuty, gdyby autorka zdecydowała się na napisanie książki sobie współczesnej.
Polecam wszystkim, by przeczytali książkę zanim obejrzą film- wtedy wyobraźnia będzie miała więcej pola do popisu.

PS: Jedna rzecz w "Pikniku..." bardzo mnie zmyliła. Akcja dzieje się w Australii, a więc pory roku są nieco inne, dlatego trochę przesiedziałam nad stwierdzeniem, że w kwietniu idzie zima:)

10 komentarzy:

  1. Wstyd przyznać, ale nie słyszałam ani o filmie ani o książce ;) Błąd ten nadrobię i zacznę uważniej rozglądać się w bibliotece.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka nie jest oparta na faktach. Autorka specjalnie ją tak wystylizowała, ale tak naprawdę to czyste zmyślenia. Bardzo wiele osób popełnia ten błąd - przekonanie, że to autentyczna historia jakoś już weszło do zbiorowej świadomości. Zresztą podobno napisała też ostatni rozdział, w którym wyjaśniała zaginięcie dziewcząt i nauczycielki, ale wydawca kazał go uciąć, żeby było bardziej tajemniczo. Nie pamiętam już co było w tym rozdziale (to chyba jest na angielskiej wikipedii), ale na pewno to było dziwne. ;)

    Film ma pole magnetyczne, o tak. Książka też wydała mi się trochę "sucha i mało soczysta". Może to dlatego, że wcześniej oglądałam i wszystko wiedziałam (ekranizacja jest raczej zgodna). Film jest bardzo magiczny. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam właśnie pisać o rzekomej "autentyczności" tej powieści, ale Ultramaryna mnie ubiegła :).

    Ale mimo wszystko chętnie przeczytam, jak dostanę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za informację:)
    A to, że jest oparta na faktach, było napisane na okładce, więc uwierzyłam w to.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nie słyszałam ani o filmie, ani o książce. Mimo, to widzę, że owa pozycja mogłaby mnie zainteresować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wkrótce pożyczam ;) Ale strzeż się! Mogę Kamili wyjawić błąd o Australii ;P Nie będziesz miała życia przez kilka tygodni :) Pozdrowienia U mnie nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie słyszałam ani o filmie, ani o książce, jednak to nie przeszkodzi mi w przeczytaniu "Pikniku pod Wiszącą Skałą". Tym bardziej, że po prostu KOCHAM Australię.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. haha dobra, zacofana jakaś jestem, ale ja nawet o filmie nie wiedziałam :D

    Ps- dodaję do linków, bo znów zgubię Twój blog ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No cóż, ja nie słyszałam ani o książce, ani o filmie. Znając życie prędzej obejrzę film, bo wątpię, czy książka będzie w bibliotece ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę poszukać w bibliotece

    OdpowiedzUsuń