16.1.11

[002] Białe zęby


"Białe zęby" to niezwykła historia o korzeniach, konfliktach między pokoleniami, religii, ale przede wszystkim trzech rodzinach żyjąych w północnym Londynie- Jonesach, rodzinie jamajsko-angielskiej, w której dorasta Irie, Iqbalach, emigrantach z Bengalu, gdzie rodzą się bliźnięta- Millat i Magid, oraz Chalfenach, których poznajemy nieco później. Ojcowie dwóch pierwszych rodzin są połączeni wspomnieniami z II Wojny Światowej, matki także zaprzyjaźniają się. Ich życie jest w miare harmonijne, dopóki dzieci nie zaczynają dorastać, a gdy spotykają Chalfenów, wszystko staje do góry nogami...
Zacznę od razu: to niesamowita książka. Z początku trudno się wgryźć swoimi białymi zębiskami, potem jednak wchodzi się do tego świata. Jest to książka  długa, dotycząca wielu ważnych spraw, ale lekka i naprawdę nie nużąca. Niekiedy staje się, ale potem machina znowu rusza i można dojść do samego końca. 
Fabuła jest wielowątkowa i nawet rozłożona na kilakdziesiąt lat. W braku chronologii tkwi czar, widać że wydarzenia z różnych okresów formują to, co nazywamy teraźniejszością. Pokazuje problemy imigrantow, którzy nie potrafią odnaleźć się w jednym miejscu ani drugim, a żadne miejsce tak naprawdę nie moga nazwać domem. Mają na życie różne sposoby. Niektórzy nawet popadają w fanatyzm religijny czy sięgają po narkotyki. To są smutne historie szarego swiata, pomimo pokazany jest kolorowo.
Język Smith to całkiem specyficzna sprawa. Odzwierciedla świat ludzi znakomicie, licząc ile przekleństw potrafi znaleźć się w jednym paragrafie. Mało kiedy czytam książki tak pełne wulgaryzmów, tutaj jednak one pozwalają przejść na druga stronę, z kartki w rzeczywistość. Powieść przepełniona jest krótkimi dialogami, ale opisy jednak są, jest jakaś równowaga. 
Po przeczytaniu stwierdziłam śmiało, że Smith jest niesamowitą pisarką, ktora objawiła swój talent w realistyczny, błyskotliwy sposób, który nie sposób ominąć. A trzeba pamiętać, że to dopiero debiut!
Najbardziej z bohaterów polubiłam całą rodzinę Chalfenów. Pojawiają się i nagle książka robi sie całkiem inna. Ich zabawne, liberalne podejście do życia i uwielbienie Millata (nie najgrzeczniejszego z chłopców!), ciekawe teorie naukowe, absolutnie wszystko, wywołuje śmiech i sympatię czytelnika.  Nie potrafię zrozumieć, dlaczego rodzice z innych rodzin tak bardzo ich nienawidzą. Poza tym potrafiłam utożsamić się z Irie, której niejednokrotnie bardzo współczułam (szczególnie w incydencie u fryzjera).
"Białe  zęby" mogę śmiało polecić. To klasyka współczesnej literatury, przetłumaczona na dialekt zwyczajnego człowieka w jego burej codzienności.

3 komentarze:

  1. Świetna książka! Czytałam ją jakiś tydzień temu, więc mam ją na świeżo. ;) Naprawdę smakowity kąsek literatury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie książki z klasyki zawsze są ciekawe, a ty zawsze masz je po angielsku :) Albo mi się nie chce czytać, dopada mnie kurczakowa nuda. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja bardzo zachęcająca. Mnie interesuje już sam tytuł. Może gdzieś znajdę :)

    OdpowiedzUsuń