28.1.11

[011] Fragmenty z życia lustra

   "Fragmenty z życia lustra" to zbiór wnikliwych opowiadań, w których autorka oprowadza nas po świecie ludzi współczesnych, którzy pomimo sukcesów zawodowych spotykają sie z trudnymi, nowymi sytuacjami, które powodują, że  wykraczają poza swoją rzeczywistość. Wśród nich jest żona znanego jasnowidza, psychiatra, genetyk, malarka, która popełniła samobójstwo.
W każdym opowiadaniu znajduje się przynajmniej jedno zdanie związane z  lustrem, jednak przykuwa ono uwagę. Np. w historii "Gips" opisana została warszawska ulica- pamiętam, że po niej kroczył ktoś z wielkim lustrem. Takie drobnostki ubarwiają opowieści. W innych lustro pokazane jest wyraźniej- przykładem jest chociażby "Pisanie nocą w obecności lustra".
To była świetna książka. Czytało sie szybko, a jednak lektura nie była ulotna, dużo z niej zostało we mnie do teraz. 
Fabuła jest ciekawa- aż szkoda, że ja nie mam takich znakomitych pomysłów. Brakowało mi jednak wzruszenia, smutku czy radości.
Bohaterowie idealnie zarysowani, ciekawi, każdy ma swoją pasję, a jednak nagle przestaje im to wystarczać. Bije od  nich indywidualizmem, odmiennym spojrzeniem na świat, często też wspominaną w opowiadaniach Polskę.
Łatwo czytelnikowi wychwycić ulubione fragmenty- mi osobiście podobała się rozmowa psychiatry z mężczyzną, który uważa się za bociana. Właśnie w dialogach zawarte sa najlepsze części utworów. Sposób mówienia bohaterów jest zdumiewająco realny, każdy z resztą wypowiada się charaktersytycznie.
Szczepkowska potrafi  uchwycić świat dziwny, chociaż realny, ludzi zwykłych, chociaż niezwykłych. Obchodzi się ze śmiercią, pułapkami współczesności, przeszłością i przyszłością naprawdę dobrze. Aż szkoda było dostawić książkę na półkę, wiedząc, że już nigdy nie uda mi się tego powtórnie wyobrazić po raz pierwszy. "Fragmenty z życia lustra", choć drobne i na jakiś sposób zwyczajne, zaimponowały mi i wydają się nieporównywalne z "4 Czerwca", który przeczytałam parę miesięcy temu.
Może "Fragmenty z życia lustra" nie mają rozmachu niezwykłej powieści czy ponadczasowego dzieła, ale posiadają to "coś", co sprawia, że przyciągnęły mnie od kilometra. Polecam i przepraszam, że recenzja jest krótka, ale nie będę splatać ze sobą słów na siłę:)

4 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że mnie zainteresowałaś ;P Z chęcią przeczytałabym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie zaciekawiłaś, muszę poszukać w bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  3. O, interesująca ;) Masz ją w domu? :) A ja napisałam o Bree

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie nie przynoś. Byłam wczoraj w bibliotece (nawet mama ze mną poszła :)) i tyle książek pożyczyłam, że po Silmarillionie mam przynajmniej pół miesiąca czytania ;) A masz w domu książkę o Hausie (nie wiem jak się pisze :D)? Ją pewnie wcisnę ;P POzdrowienia

    OdpowiedzUsuń