18.1.11

[003] Pijąc kawę gdzie indziej

"Pijąc kawę gdzie indziej okrzyknięto w Stanach Zjednoczonych najciekawszym debiutem ostatnich lat. Jest to zbiór ośmiu wielokrotnie nagradzanych opowiadań, publikowanych wcześniej przez autorkę w prasie. Historie ZZ Packer składają się na doskonale uchwycony obraz wsp.płczesnego amerykańskiego społeczeństwa widzianego oczami czarnoskórych bohaterów. Są nimi niepewni miejsca w świecie, safrustrowani outsiderzy: młoda nauczycielka szykanowana przez uczniów, nastolatek opiekujący się ojcem- alkoholikiem, czarna studentka zakochana w białej koleżance, religijna pielęgniarka, zdesperowana Amerykanka na ulicach Tokio. Autorka opisuje problemy rasowe, szuka przyczyn segregacji mentalnej, konsekwentnie obae astereotypy, jednak bez zbędnej ideologii i moralizowania." 

Mało kiedy czytam zbiory opowiadań, jednak gdy nadarzyła się okazja, od razu sięgnęłam po "Pijąc kawę gdzie indziej". Nie spodziewałam się za wiele, chociaż tematy, które obrazuje autorka, bardzo mnie interesują. A co stwierdziłam na końcu- to dopiero później.
Pierwsze opowiadanie, "Skautki", nie podobało mi się w ogóle. Fabuła nudna, ale jakoś doszłam do końca. "Każdy język uczyni wyzwanie" było opowiadaniem juz ciekawszym. To, jak pielęgniarka wzmagała się z tym, że niektórzy nie potrafią wierzyć (a to nie znaczy, że są złymi ludźmi) , było interesujące i barwnie zobrazowane. Ja nie mogłabym wyobrazić sobie takiego życia, jakie miała Clareese. Nastęnie "Moja pani Łaskawa", jedno z lepszych. Problemy nauczycielki z radzeniem sobie z klasą nie były tak nurtujące, za to przejęłam się sytuacją Sheby. "Samotność mrówki", historia o nastolatku i jego ojcu, była jednym z tematów ciekawszych i bardziej poruszających. "Pijac kawę gdzie indziej", opowiadanie tytułowe, bardzo mnie zaciekawiło. Tym bardziej jego bohaterka, która przez przypadek mówi, że jeśli miałaby być jakąś rzeczą, byłaby rewolwerem. Łatwo wnika się w jej psychikę. "Mówiąc językami" było ciekawe, a losy Tii naprawdę godne współczucia. Jako czternastolatka jedzie do Atlanty sama, by odszukać swoją matkę, ale znajduje coś całkiem innego. "Gęsi" postawiały w sytuacji prawdziwej biedy wśród olbrzymiego, bogatego miasta i pokazywały drogę zrozpaczonej kobiety, szukajacej ostatniej deski ratunku. Wizja gęsi w parku, które próbuje złapać, wciąż wkrada mi się do umysłu. Nie wiedziałam do końca, co pomyśleć o "Doris nadchodzi", chociaż tutaj były jedne z najlepszych opisów.
ZZ Packer ma luźny styl, do którego bardzo łatwo się przyzwyczaić. Dzięki temu książka leci szybko, a strony do przeczytania niemal magicznie znikają. Przeważają dialogi nad opisami, co także przyspiesza czytanie.
Ogółem, ciekawie czyta się te opowiadania. Można wniknąć w całkiem inne światy, realistycznie przedstawione czytelnikowi. Wiele można się nauczyć na przestrzeni tych trzystu stron, a jednak nie jest to książka, którą pamięta się przez lata czy opisuje milionami słów. To po prostu miła lektura, która potem znika z naszych umysłów, a my nawet tego nie zauważamy. Polecam jako luźne czytadło, dotykające niekiedy trudnych spraw, ale nie spodziewajcie się rewelacji. 

3 komentarze:

  1. Świetny blog zapraszam do mnie, a ksiązkę może kiedyś przeczytam
    ps dodam cie do mojej listy

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, raczej nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja już czytałam i jak wiesz podobała mi się ;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń