31.1.11

[012] Życie Pi


"Życie Pi" to światowy bestseller, zdobywca nagrody Bookera, którą każdy przynajmniej kojarzy. Na przestrzeni 100 rozdziałów poznajemy Pi- inaczej Piscine Patel, czyli  nastolatka pochodzącego  z Indii, który jest wyznawcą trzech religii jednocześnie i wychował się w zoo. Jego życie postawione jest do góry nogami, gdy rozbija się statek, którym podróżuje z rodziną. Bliscy giną na morzu, a on zostaje z wielkim bengalskim tygrysem na łodzi ratunkowej...
"Życie Pi" według mnie zasługuje na wszelkie nagrody i miano bestsellera. Nie jest to za sprawą języka, ale samej fabuły. Pi żył naprawdę. Trudno wyobrazić sobie jego sytuację- 227 dni na morzu w towarzystwie tygrysa, którzy rzekomo uratował  mu życie. 
Doświadczałam jego głodu, który prowadził go do rozszarpywania żółwi morskich, małych rekinów i ryb. Czułam jego pragnienie i znużenie, gdy siedział w łódce prażony słońcem. Jego wytrwałość tkwi we mnie nadal. Powieść ta uczy, że prawdziwym przywilejem jest siedzieć w domu, jeść śniadanie, obiad i kolację, nie myśleć ciągle o śmierci i zagrożeniu, nie czuć potworności pragnienia. Gdy skończyłam czytać, tak miło było siedzieć i czytać w ciepłym, jednakże nie upalnym domu, cieszyć się życiem.
"Życie Pi" to wstrząsająca historia o przetrwaniu, gdzie język nie wydaje się ważny, co zapewne świadczy o talencie autora. Potrafi zaangażować nas w przeżycia  bohatera tak bardzo, że lecą strony i pojedyncze wyrazy przestają istnieć. Czyta się dosyć szybko, ale każda strona niesie dużo ze sobą. Niełatwo było mi uwierzyć w tą historię, ale to było w niej najpiękniejsze. Poza tym w zimie tortura upałów to wizja całkiem przyjemna!
Polecam stanowczo- warto czasami docenić nasze życie takie, jakim jest.


PS: Krótkie podsumowanie stycznia: książek przeczytałam naprawdę dużo, bo aż 26, a to ze względu na ferie, któremi już niestety się skończyły... wątpię, bym w lutym zdołała aż tyle przeczytać. Recenzji na blogu napisałam 12, co jak na kilkunastodniowy żywot bloga to raczej dobry wynik.

7 komentarzy:

  1. Podobała mi się Twoja recenzja, chociaż poczułam lekki dreszczyk ( z tygrysem? na jednej łódce?). Sięgnę na pewno, ale kiedy to nie wiem.:)

    Ponadto gratuluję oszałamiającej liczby przeczytanych książek. Jak tego dokonałaś?! Ja przeczytałam tylko 10 i uważam to za sukces :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już skończyłaś :) Mnie ona bardzo ciekawi, a te 26 książek od rana mnie przeraża :) Szukam NME :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie kojarzę, więc przeraża mnie fakt, że powinnam :). Skoro powinnam, to i przeczytam.

    26 książek?! Jak ty to zrobiłaś?! Musisz je na prawdę pochłaniać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak Mani nie kojarzę książki ;P Co do przeczytanych pozycji nie mogę się tobie nadziwić ;P Wiec składam Ci ogromne hołdy ;) A u mnie się ferie dopiero zaczynają ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc miałyśmy ferie w tym samym czasie. Mam w planach tą książkę

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję tak dobrego wyniku ;] Ja przeczytałam jedynie 7 książek, ale i tak jestem z siebie dumna.
    Co do "Życia Pi". Nie przepadam za takimi książkami (choć Robinsona dosłownie połknęłam), jednak mimo niebezpieczeństw, jakie czekały bohatera, nie miał on nudnego życia. I choć faktycznie lepiej siedzieć w bezpiecznym domu, czasem chciałabym przeżyć jakąś wielką przygodę, nawet niebezpieczną :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dosłownie przed chwilą skończyłam ją czytać i powiem, że zrobiła na mnie duże wrażenie, ale dopiero od połowy. teraz szukam czegoś na internecie o Pi, ale niczego nie mogę znaleźć, a ponoć ta historia wydarzyła się naprawdę?

    OdpowiedzUsuń